Termin „nędza” jest używany w tradycyjnej teologii duchowości i oznacza skutki → grzechu pierworodnego w naturze ludzkiej, które pozostają w niej nawet po chrzcie świętym. Chrzest przywraca utracony dar komunii z Bogiem przez łaskę uświęcającą, ale nie usuwa słabości zranionej natury ani → pożądliwości[1]. Daje nam jednak zdolność nie ulegania im z pomocą łaski.

Chrzest, dając życie łaski Chrystusa, gładzi grzech pierworodny i na nowo kieruje człowieka do Boga, ale konsekwencje tego grzechu dla osłabionej i skłonnej do zła natury pozostają w człowieku i wzywają go do → walki duchowej[2].

Tak rozumianą „nędzę” powiększają skutki grzechów osobistych[3].

Właściwy akt pokory […] polega na uniżeniu się przed Bogiem […]. Ale po grzechu musimy uznać w praktyce nie tylko nasze ubóstwo, lecz naszą nędzę: nędzę naszego serca egoistycznego, ciasnego, naszej woli niestałej, charakteru nierównego, gwałtownego; nędzę naszego umysłu, który podlega zapomnieniom nie do darowania i który wpada w sprzeczności niemożliwe do uniknięcia; nędzę pychy i pożądliwości, prowadzącej do obojętności wobec chwały Bożej i zbawienia dusz. Nędza ta jest gorsza od samej → nicości, gdyż jest nieporządkiem i wprowadza czasem duszę naszą w stan upodlenia prawdziwie godnego pogardy[4].

W liturgii Kościół prosi Boga o wejrzenie na ludzką nędzę, która jest czym innym niż grzech:

Pochyl się, Panie, nad ludzką niedolą, / Nad naszym grzechem i naszą słabością, / Która nie zawsze jest buntem przed Tobą, / Lecz tylko nędzą człowieczą[5].

Nędzy doświadczali Święci. Święta Faustyna pisze o sobie:

Pod koniec pierwszego roku nowicjatu zaczęło się ściemniać w duszy mojej. Nie czuję żadnej pociechy w modlitwie, rozmyślanie przychodzi mi z wielkim wysiłkiem, lęk zaczyna mnie ogarniać. Wchodzę głębiej w siebie i nic nie widzę prócz wielkiej nędzy[6].

Po Komunii św. usłyszałam te słowa: […] Widzisz, czym jesteś sama z siebie, ale nie przerażaj się tym. Gdybym ci odsłonił całą nędzę, jaką jesteś, umarłabyś z przerażenia. Jednak wiedz o tym, czym jesteś. Dlatego, że tak wielką nędzą jesteś, odsłoniłem ci całe morze miłosierdzia mojego[7].

Bez Ciebie jestem słabością samą, bez łaski Twojej czym jestem, jak nie otchłanią nędzy mojej. Nędza jest moją własnością[8].

Jednocześnie jest jej dane poznać, że jej nędza „przyciąga” miłosierdzie Boże:

Dziś powiedział mi Pan: […] Miłosierdziu mojemu nie przeszkadza nędza twoja. Córko moja, napisz, że im większa nędza, tym większe ma prawo do miłosierdzia mojego[9].

A Jezus rzekł: Jestem dla ciebie miłosierdziem samym, przeto proszę cię, ofiaruj mi nędzę i tę niemoc swoją, a ucieszysz tym serce moje[10].

W Dzienniczku św. Faustyny termin „nędza” pojawia się 173 razy, statystycznie w co czternastym punkcie[11], nie jest więc użyty przypadkowo lub okazjonalnie, lecz stanowi ważny element przesłania o Bożym miłosierdziu.

Zbawiciel współczuł naszej nędzy i dlatego wziął ją na siebie, abyśmy w zjednoczeniu z Nim mogli ją przezwyciężyć. To część Jego → kenozy.

Chrystus wziął na siebie nasze pokusy:

Jezus udaje się na pustynię i tam zostaje wystawiony na pokusę opuszczenia drogi wskazanej przez Ojca, by pójść innymi drogami, łatwiejszymi i światowymi (por. Łk 4, 1-13). W ten sposób On bierze na siebie nasze pokusy, niesie z sobą naszą nędzę, by pokonać szatana i otworzyć nam drogę do Boga, drogę nawrócenia[12].

Wziął na siebie także słabości naszej natury:

Nędza ludzka pod swymi różnorodnymi postaciami takimi, jak: niedostatek materialny, niesprawiedliwy ucisk, choroby fizyczne i psychiczne, a wreszcie śmierć – jest jawnym znakiem wrodzonej słabości człowieka, w jakiej znajduje się on od grzechu pierworodnego, oraz potrzeby zbawienia. Dlatego przyciągnęła ona współczucie Chrystusa – Zbawiciela, który zechciał wziąć ją na siebie i utożsamić się „z najmniejszymi ze swych braci”. Stąd ci, których przygniata nędza, są przedmiotem szczególnej miłości ze strony Kościoła, […] by przynieść im ulgę, bronić ich i wyzwalać. [13].

Nędza, rozumiana w sposób opisany powyżej, nie jest → grzechem ani winą moralną, jest jednak → złem, które nam zagraża i powoduje wewnętrzną udrękę.

Mówiąc o nędzy ludzkiej, należy pamiętać, że po grzechu pierworodnym nasza natura nie została całkowicie zepsuta: człowiek nie utracił wrodzonego pragnienia czynienia dobra i poznania prawdy oraz przeznaczenia do udziału w życiu Bożym.




[1] Por. KKK 1264, 978.
[2] KKK 405.
[3] Por. KKK 1865, 1869.
[4] R. Garrigou-Lagrange, Trzy okresy życia wewnętrznego, Poznań 1962, t. II, s. 118, 121.
[5] Liturgia godzin, hymn: Kiedy już słońce zachodzi na niebie, strofa 2 (t. III, s. 772).
[6] Św. Faustyna, Dzienniczek 23.
[7] Tamże, 718.
[8] Tamże, 1630.
[9] Tamże, 1182.
[10] Tamże, 1775.
[11] Słowo „nędza” w Dzienniczku św. Faustyny pojawia się w 127 punktach na 1828 wszystkich. Zob. konkordancja internetowa dostępna na stronie: https://www.faustyna.pl/zmbm/konkordancja-do-dzienniczka-sw-siostry-faustyny
[12] Benedykt XVI, Audiencja generalna, 13 II 2013. Por. KKK 536.
[13] KKK 2448. Cytat z dokumentu Kongregacji Nauki Wiary, instr. Libertatis conscientia, nr 68.