Tradycyjnie latem, w Wielu na Kaszubach, odbywają się rekolekcje Ruchu Rodzin Nazaretańskich. W bieżącym roku zorganizowano je w dniach od 18 do 25 sierpnia. Przybyło na nie ponad 100 osób w różnym wieku i różnego stanu. Niektórzy z rekolektantów przyjeżdżają tu od wielu lat z całymi rodzinami. Nad naszą duchową formacją czuwali moderatorzy diecezjalni RRN – ks. Paweł Jakimcio (arch. gdańska) i ks. Sylwester Ćwikliński (diec. toruńska) wspierani przez moderatora krajowego ks. Dariusza Kowalczyka . Tematem wiodącym były słowa: „Przez serce Matki do zdrojów Miłosierdzia”.

Podczas jednego z dni rekolekcyjnych w słowach Ewangelii według św. Jana (J 1, 46) usłyszeliśmy, jak na pytanie Natanaela: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” pada odpowiedź Filipa: „Chodź i zobacz”. To proste i zarazem piękne zaproszenie.

Jako wieloletni uczestnik rekolekcji naszego Ruchu, którego nazwa związana jest z Nazaretem, często spotykam się z sytuacją, w której znajomi pytają, co takiego tam jest, że ludzie chętnie przyjeżdżają. Podobnie jak Filip powiem teraz: „Przeczytaj, a zobaczysz”. Zapraszam do lektury:

Rekolekcyjne refleksje

Marzena z Brodnicy – o rekolekcjach RRN organizowanych w Wielu dowiedziałam się od mojej siostry, która tam była rok temu i bardzo jej się podobało. Pomyślałam, że przyda mi się taki wyjazd, bo jako matka wychowująca troje małych dzieci będę mogła nieco oderwać się od codziennych obowiązków, poznam nowych ludzi i otrzymam wsparcie duchowe. Ale jak do tego przekonać dzieci? Pewnego dnia zebrałam je w pokoju i powiedziałam, że w te wakacje jedziemy na rekolekcje. Wtem syn zapytał: „Mamo, a co to są rekolekcje?” Byłam zaskoczona pytaniem i powiedziałam: „To sprawdź w Internecie”. Po chwili Maksymilian wrócił i powiedział: „Słuchajcie, rekolekcje to wakacje z Panem Bogiem”. „To wspaniale, jedziemy” – zawołali wszyscy. No i pojechaliśmy, było świetnie. Otrzymałam wsparcie duchowe księży i całej wspólnoty, szczególnie podczas grup dzielenia. Nauczyłam się zapraszać Maryję do swego serca, do swego życia. Dzieci wypoczęły, gdyż mogły popływać i wykonywały ciekawe prace, śpiewały tańczyły i były dwa razy przy ognisku. W czasie powrotu, już w aucie, dzieci pytały: „Mamo, kiedy pojedziemy następny raz?”

Patrycja K. z Gdańska – do Wiela przyjechałam z całą rodziną, tj. z mężem Aleksandrem i trojgiem dzieci. Usytuowanie ośrodka pomaga nam w wyciszeniu. Natomiast organizacja rekolekcji sprzyja zarówno rozwojowi duchowemu, jak i rekreacji. Bardzo cenię sobie przebywanie we wspólnocie. Nasze dzieci mają okazję doświadczyć szeregu pozytywnych oddziaływań wychowawczych zarówno ze strony osób duchownych, jak i świeckich. Usłyszane podczas konferencji treści często zapadają głęboko w serce. Tym razem dotarło do mnie, że nie trzeba ukrywać własnej nędzy, ale szczerze przyznać się do niej. Moja doskonałość jest możliwa tylko przez ręce Matki Bożej.

Dominika z Żukowa – na tegoroczne rekolekcje do Wiela przyjechałam złożyć dziękczynienie Panu Bogu i Maryi za potomstwo, a także podziękować wspólnocie za wsparcie modlitewne. Rok temu zawarliśmy związek małżeński. Już na początku wspólnej drogi dostaliśmy wiele ciężarów do uniesienia. Okazało się, że mam poważną wadę serca i życie mojego dziecka, które nosiłam pod sercem, było zagrożone. Po tej diagnozie świat wywrócił nam się do góry nogami. Dlaczego to nas spotyka? Co teraz robić? Ponieważ dziadkowie są od wielu lat w Maryjnym RRN, postanowiłam rok temu przyjechać z nimi na rekolekcje i prosić wspólnotę o modlitwę, gdyż było ogromne ryzyko utraty życia dzieciątka oraz mojego. Nie miałam szans donoszenia ciąży bez operacji, inaczej moje serce by nie wytrzymało. Gdy naszedł termin, byłam spokojna, pogodzona z sytuacją, czułam wsparcie Maryi. Tuż po operacji, gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam przy moim łóżku męża. Pierwsze słowa, jakie wówczas z trudem wypowiedziałam, były pytaniem o dziecko: „Czy jest?” Mąż ze łzami w oczach odpowiedział: „Tak”. Byliśmy szczęśliwi. Pan Bóg z trudnej sytuacji wyprowadził dobro i obdarował nas wielką miłością. To przykład dla innych młodych matek, które dzisiaj bardzo łatwo decydują się na zabicie dzieciątka, bo to jakiś problem, bo to nie ten czas, bo ważniejsza praca czy zdrowie. Mają różne wymówki, że dzieciątko nie jest im po drodze. My walczyliśmy do końca i z całych sił o życie naszego dziecka. To wszystko stało się tak pięknym darem i za to chwała Panu! Myślę, że za parę lat nasza Jagoda osobiście potwierdzi, jak ważna i potrzebna jest walka o każde poczęte życie.

Martyna z Działdowa – w to piękne miejsce przyjechałam wraz z mamą i trojgiem młodszego rodzeństwa osiem lat temu. Wówczas to mój najmłodszy braciszek miał sześć miesięcy i dużo się nim opiekowałam. Co roku coś mnie tu zaskakuje. Tym razem bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że w pobliżu naszych pawilonów (w środku lasu) urządzono park linowy. Lubię ruch, a w ciągu roku szkolnego, gdy jest dużo obowiązków uczniowskich, nie zawsze mam czas na rekreację i sport, więc teraz mogę tu sobie popływać i nieco poćwiczyć. Ponadto duże wrażenie zrobiła na mnie droga krzyżowa na Wielewskiej Kalwarii, którą przeszliśmy w ramach tzw. dnia pokutnego. Było cudnie, gdy wszyscy szliśmy razem – dzieci, młodzież, starsi i nasi kapłani. Na poszczególnych stacjach odczytywano rozważania dotyczące darów Ducha Świętego. Wędrowaliśmy przy dźwiękach gitary i towarzyszył nam piękny śpiew pieśni religijnych.